niedziela, 8 listopada 2015

7 Rozdział 'Czarna Pomoc, Czarny Dementor i Czarny Pies'

          Severus znowu nerwowo przełożył dwie książki na losowej półce, następnie chwycił kolejną, otworzył na przypadkowej stronie i zaczął udawać, że czyta ją z zafascynowaniem. Właściwie to nawet nie wiedział w jakim dziale się znajduje, nie to było najważniejsze, najważniejsze było, że miał stąd idealny widok na tę część biblioteki która była zakazana. Odetchnął głęboko. Nie miał pojęcia, że zdobycie informacji dla Lily okaże się tak trudnym zadaniem...
          Początkowo przejrzał swoje wszystkie książki dotyczące Czarnej Magii. Niestety w Zamku miał ich zaledwie dwie co i tak było ryzykowne i jak się spodziewał, nie było w nich tego czego właśnie szukał. Następnie udał się do profesora Igitura by poprosić o pozwolenie na wypożyczenie czegoś z Zakazanego Działu, rzekomo do swojego wypracowania które w tym momencie wcale go nie obchodziło, na celowniku była Lily, tylko Lily. Nie miał tak jak ona oporów by korzystać z Zakazanych Książek, wręcz przeciwnie, bardzo ekscytowała go taka możliwość. Niestety profesor nie okazał się tak łatwy do obejścia... Uśmiechnął się szeroko porażając Severusa swoim magnetycznym, dwukolorowym spojrzeniem.
          -Jak się nazywasz? -spytał trzeszcząco, Snape'owi włosy zjeżyły się na karku.
          -Severus Snape, panie profesorze... -odparł czując, że ślina zaschła mu w gardle.
          -Ślizgon, jak mniemam -dodał Igitur co było dość oczywiste zważając na fakt, że na swetrze ucznia stojącego przed nim znajdowała się naszywka Domu Węża -Masz u mnie plusa, chociaż, jak pewnie się domyślasz, nie jesteś pierwszą osobą która prosi mnie o to pozwolenie -zachichotał, a był to najbardziej przerażający chichot jaki w życiu słyszał Severus -Co by powiedział Dumbledore gdyby nagle cały piąty rocznik rozpożyczył Dział Ksiąg Zakazanych? -znowu zachichotał, Snape miał wrażenie, że profesora wcale nie obchodziło co takiego powiedziałby dyrektor -Rozumiesz więc, że nie udzielę ci takowego pozwolenia, jednakże... -pochylił się nad Severusem i wyszeptał mu wprost do ucha -Skoro tak bardzo interesuje cię Zakazany Dział, czy nie istnieją inne... Bardziej dogodne sposoby by z niego skorzystać?
          Jednego Snape był pewny, zakradanie się do tego działu wcale nie było 'bardziej dogodne'... Czy na pewno o to chodziło profesorowi? Czy jest aż tak szalony by podjudzać uczniów do łamania szkolnego regulaminu? Westchnął zamykając książkę z trzaskiem. Będzie musiał zakraść się tu w nocy... Wcale mu się to nie podobało. No dobra, z jednej strony z przyjemnością przewertowałby wszystkie książki jakie się tam znajdowały, z drugiej... To huncwoci szwendali się nocami po zamku łamiąc wszelkie zasady, ostatnie czego chciał to zniżenie się do ich poziomu...
          -Wyglądasz jakbyś planował co najmniej plan włamania do Azkabanu -Snape'owi serce podskoczyło do gardła.
          -Mortimer... -wykrztusił. Avery był wysokim, przerażająco chudym chłopakiem o włosach białych jak mleko. Wyglądał trochę jak duch- blady, jakby chory lub czymś bardzo strapiony co tylko podkreślały sińce jakie miał ciągle pod oczami. Rzeczywiście, zdrowie miał raczej cherlawe i mogłoby się wydawać, że jedną nogą od urodzenia już stoi w grobie. Był raczej małomówny, tajemniczy, ale przy tym piekielnie inteligentny -Zastanawiałem się tylko, czy skorzystanie z Działu Ksiąg Zakazanych byłoby trudną sztuką... -wymamrotał Snape. Avery widział w nim potencjał, tylko dlatego w ogóle się do niego odzywał. Mortem pochodził z wielkiego, sławnego rodu, a tacy, trzymają tylko z podobnymi sobie, do których Severus zdecydowanie nie należał. Dlatego właśnie czuł się przy nim trochę skrępowany, chociaż i tak nie było tak źle jak w obecności Rosiera, czy też Blake'a którzy 'szanowali' go tylko przez wzgląd na Averego.
          Mortimer splótł ręce za plecami i nieznacznie pokiwał głową przyglądając się tabliczce z oznaczeniem Działu Zakazanego.
          -Zapewniam cię, że nawet pierwszak z Gryffindoru dałby sobie radę. Czyżby Igitur stronił od wydawania pozwoleń? -w jego oczach błysnęła iskra rozbawienia -Mimo wszystko zaproponowałbym ci inne księgozbiory -dodał po chwili i ruszył ku wyjściu z biblioteki. Severus natychmiast podążył za nim -Chociaż nie ukrywam, w Dziale Ksiąg Zakazanych pewnie znalazłbyś to czego szukasz, ale nawet tam nie znajdziesz lektur które moim zdaniem powinien znać każdy sługa Czarnego Pana.
          Po chwili znajdowali się już w lochach- a dokładniej w dormitorium Slytherinu -w pokoju o czarnych drzwiach oznaczonych tabliczką z nazwiskami: Avery, Mulciber, Rosier. Mortimer podszedł do swego łóżka i wyciągnął niewielki kufer znajdujący się zaraz pod nim. Otworzył go zaklęciem którego Severus nie dosłyszał, a później zanurzył w jego wnętrzu rękę i chociaż wydawałoby się, że w kufrze nie zmieści się więcej niż dwie książki, już po chwili obok niego leżała ich cała kupka.
          Avery podał pierwszą z nich Snape'owi. Tytuł miała dość oczywisty: Avada Kedavra. Ślizgon przekartkował ją podniecony zatrzymując się na ostatniej stronie. Zauważył, że część podręcznika zajmowały jedynie nazwiska, a ostatnim było... Lucke Lamora.
          -Tak, ci co zginęli od Avady, sami się tu pojawiają -Avery uśmiechnął się chłodno -A to pozostałe dwa Zaklęcia Niewybaczalne -kolejne książki trafiły w ręce Severusa -Dam ci jeszcze coś -podał mu książkę z wielkim napisem Głowa za oko i mniejszym pod spodem Tajniki Czarnej Magii dla Zaprzysiężonych -Nie pozwól by ci kretyni ci dokuczali, jesteś silniejszy od nich -dodał zamykając swój kufer i chowając go z powrotem pod łóżko.
* * *
          Szedł błotnistą ścieżką do Hagrida kurczowo trzymając swoją torbę. Bał się zostawić książki Averego w dormitorium, jeszcze bardziej bał się trzymać je przy sobie. Postawił jednak na to drugie, nie mógł sobie pozwolić by ktoś inny je znalazł. Przyrzekł sobie, że znajdzie dla nich dogodną kryjówkę, teraz jednak musiał mieć je ciągle na oku.
          Zaklął w myślach widząc, że z chaty gajowego wychodzi dwójka uczniów. Natychmiast ich poznał. James i Syriusz... Drgnął rozważając opcję zawrócenia, nie chciał ich prowokować, szczególnie gdy w torbie miał zawartość której za nic w świecie nie mogła odkryć ta dwójka. Niestety jego zawahanie odebrało mu możliwość podjęcia decyzji... Poślizgnął się na kamieniu i runął jak długi zsuwając się ze stromej ścieżki wprost do wielkiej kałuży. Nie minęła nawet chwila jak dwójka huncwotów pojawiła się tuż obok.
          -Kąpiel błotna? Szkoda, że o swoje tłuste kłaki nie troszczysz się z równą zażyłością co o cerę -prychnął Syriusz.
          -Odwal się! -warknął Snape co tylko podburzyło chłopaków. Łapa przydepnął mu szatę przez co przy próbie wstania, Severus znowu zwalił się na ziemię.
          -Uważaj na słowa bo będziesz szukał zębów w tej kałuży -tym razem odezwał się Rogacz.
          Wycierus ugryzł się w język. Gotował się wewnątrz, najchętniej sprawiłby by pojawili się jako następni na liście w książce od Avery'ego. Rozsądek jednak mu na to nie pozwolił. Książki. Szarpnął za torbę i zarzucił sobie jej pasek przez głowę. Serce na moment mu stanęło gdy zobaczył Głowę za oko leżącą dwa kroki za Potterem. James musiał zobaczyć jego przerażony wzrok, natychmiast spojrzał w tym samym kierunku.
          -A co my tu mamy, pozwól że ci podam -zaironizował. Snape rzucił się na niego próbując odebrać mu tom, Syriusz jednak odepchnął go bez problemu jednym kiwnięciem różdżki.
          -Ty gnido... -warknął Potter -Mógłbym to spokojnie pokazać Lily, może w końcu by zobaczyła jakim jesteś potworem! -Rogacz zamachnął się książką uderzając nią prosto w twarz Severusa -Tajniki Czarnej Magii dla Zaprzysiężonych? -napluł na niego -Niżej upaść nie mogłeś, leż dalej w tym błocie, to idealne miejsce dla ciebie.
* * *
          Lily westchnęła po raz kolejny zanurzając pióro w kałamarzu, niestety, jak do tej pory nie napisała ani słowa, a atrament jedynie ciągle zasychał. Leżała przed nią sterta książek, oczywiście bezużytecznych, nie znalazła ani słowa o zasługach miłości w obronie przed zaklęciem Avady Kedavry. Zerknęła w stronę Zakazanego Działu jednak natychmiast odwróciła wzrok.
          -Och Lily... Podchodzisz do tego zbyt naukowo -rzuciła Mary spoglądając na zatroskaną przyjaciółkę spod długich rzęs. Sama kończyła już drugą stopę swojego wypracowania zdobiąc każdy wyraz pięknym zawijasem -Trochę wyobraźni! Jestem pewna, że profesor chciał byśmy ruszyli głowami, nie bez powodu odmawia wszystkich korzystania z Zakazanego Działu, tu chodzi o inwencję twórczą, o uzbrojenie się wewnętrzne przed tymi zaklęciami! -zakończyła poetycko.
          -Naprawdę w to wierzysz? On jawnie zachęca wszystkich do łamania regulaminu! Zajmuje się z nami najczarniejszą magią i... I w ogóle jest straszny! Jak Dumbledore może go tu trzymać -rzuciła pióro na pergamin robiąc na nim rozbryzganego kleksa.
          Mary spojrzała na nią z pocieszającym uśmiechem. Poprawiła jasny kosmyk zakładając go za ucho i nagle zamarła z otwartymi ustami dostrzegając coś za Rudą. W jej oczach zalśniły iskierki i natychmiast wstała przewracając krzesło na którym siedziała. Wnioskując po podskokach i rumieńcach jakie wyskoczyły jej na policzkach coś musiało ją bardzo uradować. Zdziwiona Lily odwróciła się spodziewając się jakiegoś przystojniaka który pewnie znowu zawrócił w głowie blondynce, okazało się jednak, że powodem jej entuzjazmu było ogłoszenie które jeden z puchonów wywieszał właśnie w gablotce biblioteki.

          -Ball Halloween! -zapiszczała Mary w dzikich podskokach udając się w stronę źródła szczęśliwości -Och, ciekawe jaki w tym roku będzie temat! To już za tydzień! Tak długo nie było żadnych informacji, bałam się, że w ogóle się nie odbędzie!.Eee... No dobra, mogliby wymyślić coś... Bardziej przystępnego, ale to i tak prześwietnie! Och, już nie mogę się doczekać! -szczebiotała szybko wracając do stolika przy którym przed chwilą siedziała z Evans, zgarnęła wszystko do torby -Wybacz Lilka, muszę lecieć, zacząć przygotowania i w ogóle! Nauka musi poczekać, ma się te priorytety -zachichotała udając się do wyjścia.
          -Pa... -mruknęła Ruda jeszcze raz zerkając na plakat. Nie lubiła się przebierać. Może to głupio zabrzmi, ale co roku 'robiła się' na czarownicę, co jest trochę komiczne, bo w końcu nią jest. Jej strój jednak zwykle przedstawiał taką 'straszną czarownicę' z przedstawień mugoli o których kiedyś opowiadała jej mama. Cóż, skoro w tym roku mają przebrać się za coś obrzydliwego będzie musiała dorobić sobie jakiś większy nos, więcej krost, najlepiej takich z włosami -Fee... -wzdrygnęła się na samą myśl, kto wymyślił ten głupi temat?
          Z zamyśleń wyrwał ją cień który nagle zasłonił jej pergamin z praca domową, a raczej z jej brakiem. Poderwała głowę do góry sprawdzając kto jest jego właścicielem i pisnęła zasłaniając sobie usta dłonią.
          -Sev, kto ci to zrobił!
          Snape potraktował to jako zgodę na dosiadkę. Zajął więc krzesło naprzeciwko Rudej i uśmiechnął się chłodno.
          -Mam coś dla ciebie -odparł wyciągając zwój i kładąc go przed nią. Lily zacisnęła usta w wąską linię i rozwinęła pergamin. Była to jej praca domowa z Obrony przed Czarną Magią. Uniosła lekko brwi do góry.
          -Skąd to masz -wyszeptała jakby rozmawiali o czymś poufnym. Rozpoznała pismo Severusa, ale cudzysłów wskazywał, że skądś to przepisał -I nadal nie odpowiedziałeś mi na pierwsze pytanie -odłożyła kartkę, a swój wzrok znowu skierowała na przyjaciela.
          -Pożyczyłem pewną książkę z Zakazanego Działu...
          -Jak to... Przecież profesor nie wydał nikomu pozwolenia, jak go przekonałeś?
          -Nie przekonałem go, mi też odmówił -spuścił wzrok pokornie -Wkradłem się w nocy...
          -Sev, co ty mówisz! - Lily zasłoniła sobie uszy dłońmi i wstała. Okrążyła stolik dwa razy nim znowu usiadła naprzeciwko chłopaka -Wiesz jakie to było niebezpieczne?! Gdyby ktoś cię złapał... Severus, niektóre z tych książek są naprawdę niebezpieczne, czy... To oko i nos...
          -Nie, to Potter...
          -Co?! -znowu wstała. Bibliotekarka chrząknęła przeszywając ją morderczym spojrzeniem, więc pokornie usadziła swoje cztery litery znowu na krześle i pochyliła się nad stolikiem.
          -Zobaczył, że mam czarnomagiczną książkę, wściekł się, wiesz, on i ten jego fanatyzm, że niby praktykuję Czarną Magię, a ja po prostu chciałem ci pomóc...
          -Severusie... -złagodniała, poniekąd czuła się winna całej sytuacji. Snape narażał się dla niej... A ten głupi Potter... -Mam nadzieję, że już zwróciłeś tę książkę, nie powinieneś jej stamtąd wynosić, ba, wcale nie powinieneś tam iść! Jakoś bym sobie poradziła, to tylko głupia praca domowa, eh... Od początku ten cały profesor mi się nie podobał, same złe rzeczy dzieją się przez niego... A Potter... Potter to po prostu skończony palant! -Severus uśmiechnął się w myślach, tak pięknie to brzmiało w jej ustach.
* * *
          Ostatni tydzień października upłynął pod znakiem przygotowań do Halloween. Nawet na treningu Quidditcha Gryfoni ćwiczyli na piłkach pozamienianych w dynie. Gdy w końcu nadszedł dzień bezpośrednio poprzedzający Noc Duchów Hogwart zamienił się w zamek w stylu 'scary farm': pełno w nim było chodzących szkieletów, lewitujących podświetlanych dyń, nietoperzy, pająków, czarnych kotów i oczywiście duchów. Najlepiej bawili się chyba znajomi Ser Nicholasa. Próbował się on podlizać członkom Polowania bez głów, więc pozwalał im właściwie na wszystko. Był taki jeden: Sir Patryk Delaney-Podmore: ciągał swoją głowę za brodę po korytarzu, a w drugiej ręce trzymał wielką zakrwawioną siekierę którą straszył wszystkich uczniów. Jego zachowanie bardzo spodobało się Jęczącej Marcie która postanowiła opuścić swoją ulubioną łazienkę i chodziła po zamku z opadnięta na bok głową jakby skręcono jej kark. Zostawała po niej mokra ścieżka, a sama wyglądała jak jakaś dziewczynka z horrorów, bardzo jej się to podobało. Oczywiście huncwoci nie mogliby przegapić takiej okazji i już na śniadaniu dali o sobie znać podkładając na stół ślizgonów babeczki pełne żywych pająków. Zaczarowali również kilkanaście lewitujących dyń, wybrali te najmniej straszne, by wyglądały w miarę niepozornie. Po dotknięciu takiej dyni, za sprawą wybuchu, wszyscy dookoła zamieniali się w ciasta dyniowe. Cóż za dziwny zbieg okoliczności, byli to w szczególności ślizgoni...
          To było właściwie nic w porównaniu z Balem który czekał wszystkich wieczorem. Gdy na błoniach zabłysły ogniska rozpalone specjalnie dla duchów, dyrektor uroczyście rozpoczął zabawę wygłaszając krótką przemowę. Dla zainteresowanych: Dumbledore przebrał się za lukrecję: jak kochał słodycze, tak twierdził, że lukrecja jest najbardziej obrzydliwą słodką przekąską na świecie. Cała jego szata była zrobiona z charakterystycznych czarnych ślimacznic: cukierków lukrecjowych, a na głowie rosły mu jej liście.
          Gdy dyrektor kończył swoją przemowę, James jeszcze siedział zabarykadowany w łazience. Aby jego strój był w pełni gotowy brakowało tylko jednej, małej kropli, eliksiru 'Ulizanna' oczywiście. Gdyby jego tata dowiedział się, że użyje go do takiego stroju chyba wyrzekłby się go z rodziny. Potter zaśmiał się otwierając fiolkę, ostatni raz zerknął w lustrze na swoją roztrzepaną fryzurę i już po chwili wcierał we włosy miksturę której w normalnych okolicznościach nigdy by nie tknął.
          -Gotowe -powiedział sam do siebie przylizując ostatni niesforny kosmyk. Otworzył drzwi łazienki i z dumą ruszył do Wielkiej Sali by pochwalić się swoim strojem kumplom którzy nie mogli się doczekać, aż James w końcu wyjdzie z łazienki i poszli przekąsić Trupie Oczka nim impreza zacznie się na dobre.
          Pierwszy z przyjaciół zobaczył go Syriusz, który nie chcąc przebierać się za coś kanonicznie obrzydliwego, w końcu która z dziewczyn zwróciłaby wtedy na niego uwagę, wybrał Hrabię Drakulę tłumacząc, że był on obrzydliwie zły, obrzydliwie bogaty i oczywiście obrzydliwie przystojny, co już sam sobie dopowiedział. By trochę uwiarygodnić zgodność z tematyką: wytaplał się obficie w sztucznej krwi. Na widok Jamesa prawie wypadły mu kły, zaśmiał się donośnie i natychmiast zapomniał o dziewczynie przepranej za Chochlika Kornawlijskiego, którą miał właśnie zaprowadzić do Budki z pocałunkami Dementora.
          -Jak ja mogłem na to nie wpaść! Genialne!
          -Dzięki -odparł jakże skromnie Potter, sięgnął po jedno z Trupich Oczek, podrzucił je do góry i złapał je w usta.
          -Nie wierzę! James Potter w mundurku Slytherinu! -ni stąd ni zowąd nagle pojawił się przed nimi Obesus. Poruszał się on w wielkiej, zielonkawej galarecie -Już wszyscy o tobie mówią! Jak tylko dotoczę się do Wielkiego Kotła to oddam na ciebie głos -zakończył ściszając i nerwowo rozglądając się dookoła -Wiesz, wszyscy się tym jarają, ale ślizgoni chyba zaraz zaczną eksplodować z wściekłości, jak te dynie na korytarzu...
          -Ob... -przerwał mu Potter, który przyglądając się ze zmarszczoną miną Stebbinsowi przestał słuchać co właściwie ten mówił -Dlaczego przebrałeś się za gluta?
          -Co... Nie, nie... Nie jestem glutem, jestem flegmą -wyprężył się dumnie.
          -A co to za różnica? -wtrącił Łapa odsuwając się nieznacznie od puchona.
          -Świetny strój Obesusie -dodał Luniak w przebraniu wilkołaka. Poczęstował kuksańcem w bok Syriusza -Odważny. James, tobie też nie można tego odmówić -zaśmiał się klepiąc przyjaciela po ramieniu -Włamałeś się do pralni? Nie boisz się, że nosił to kiedyś taki Smark, albo Avery?
          -Błagam cię... Nawet nie wiesz ile musiałem włożyć siły woli i środków dezynfekujących by włożyć na siebie ten sweter.
          Zbliżający się wężyk samo przestawiających się butów zmusił ich do przesunięcia się na bok, a Obesusa do przetoczenia się całkowicie w inną stronę. Za butami biegła grupka chichoczących dziewczyn, każda z nich chciała by to jej bucik pierwszy doszedł do drzwi Wielkiej Sali, jego właścicielka miała pierwsza wyjść za mąż, taka tam głupia wróżba której huncwoci również pokrzyżowali plany, pantofle były tak zaczarowane by do rana krążyć po całej Wielkiej Sali.
          -Widzieliście może Lily? -spytał najbardziej naturalnym tonem na jaki się zdobył, Potter.
          -Liczysz, że jak się przebrałeś za ślizgona to chętniej z tobą porozmawia? -zaśmiał się Lupin. Prawda była taka, że Evans unikała Jamesa na wszystkie możliwe sposoby od kiedy ten zaproponował jej randkę. Odzywała się tylko z konieczności, a w ostatnim tygodniu nawet tego mu oszczędziła. Podejrzewał, że pewnie Severus się jej poskarżył, ciągle też razem spędzali czas. Potter żałował, że nie zabrał tej książki Smarkowi i nie oddał jej Lily.
          -Zamieniła się w paskudną, pryszczatą wiedźmę, ja bym sobie dziś darował -doradził mu Syriusz odgryzając kolejną nogę czekoladowego pająka.
          Postanowili przejść się po Wielkiej Sali gdzie właściwie na każdym kroku można było natknąć się na jakąś wróżbę albo psikus, w dużej mierze zastawiony jednak przez huncwota, więc wiedzieli co powinni omijać. Największą popularnością cieszyło się lanie wosku przez klucz od Hogwartu, budka z pocałunkiem Dementora oraz lot na dyniach Hagrida. To tam James dopatrzył Rudą, natychmiast zaciągnął tam również swoich kumpli pod pretekstem wsparcia pomysłu gajowego.
          -Evans, przepięknie dziś wyglądasz -zaczął na co Lily spiorunowała go spojrzeniem spod nadmiernie krzaczastych, dorobionych brwi.
          -Za to ty, chyba nie zrozumiałeś tematu.
          -Ależ zrozumiałem, bardzo dobrze.

          -Obrzydzasz mnie, wiesz? -warknęła odwracając od niego wzrok, patrząc na niego miała przed oczami pobitą twarz Snape'a.
          -I bardzo dobrze! W końcu o to chodziło w obrzydliwym stroju, nie?
          -Och, zamknij się już! -pociągnęła go za ramie wychodząc z kolejki do dyń Hagrida -Myślisz, że nie wiem co zrobiłeś Severusowi? Jak dla mnie wcale nie musiałeś się przebierać, sam w sobie jesteś obrzydliwy!
          -No co ty powiesz! Poskarżył się? Tak jakbym się wcale tego nie spodziewał! A pochwalił się dlaczego oberwał, czy to już cię nie obchodzi?
          -Bo znalazłeś u niego czarnomagiczną książkę! Ubzdurałeś sobie, że praktykuje Czarna Magię, a może już nawet postawiłeś go w szeregach Sam-Wiesz-Kogo, co?!
          -No tak, bo on sobie tylko nosi te książki, a wcale ich nie czyta!
          -Och, ale ty jesteś głupi! On zabrał ją z Zakazanego Działu dla mnie! Mnie też uderzysz?! -łzy zaszkliły się jej w oczach.
          -Dla ciebie? -James zmarszczył brwi zdziwiony -Po co ci Tajniki Czarnej Magii dla Zaprzysiężonych
          -Dla Zaprzysiężonych? -zakłopotała się lekko. Właściwie to nie zapytała w końcu o tytuł książki z której Severus przepisał dla niej kilka fragmentów, zaufała mu i tyle. Jednak ten tytuł wprawił ja w lekkie zdziwienie. W Zakazanym Dziale znajdowało się wiele książek mówiących o Czarnej Magii, ale nie spodziewała się by w szkole mogły znajdować się lektury dla Zaprzysiężonych Czarnoksiężników -Do pracy domowej z Obrony przed Czarną Magią. Nigdzie nie mogłam nic znaleźć, Severus chciał mi pomóc -broniła go mimo wszystko, usprawiedliwiając go tak też w swoich myślach -A ty oczywiście musiałeś go natychmiast osądzić!
          Odwróciła się i zniknęła w tłumie zostawiając Pottera, tak jak ostatnim razem. Syriusz podszedł do przyjaciela i poklepał go po ramieniu.
          -Nie przejmuj się, coś czuję, że wiecznie trafiasz na jej okres, zła passa w końcu się skończy -w czym, jak w czym, ale w pocieszaniu Łapa nigdy nie był dobry -Tymczasem chyba wiem czego ci trzeba... Chodź.
          Syriusz poprowadził kumpla przez Wielką Salę, po drodze częstując się zaprawionym Ognistą, oczywiście przez huncwotów, ponczem. James również nie pożałował sobie kolejki. Był wściekły na siebie, na Lily, a przede wszystkim na Smarka, zawsze musiało mu się wszystko upiec...
          -Co do... -zdążył tylko wykrztusić Potter.
          -Właź! Co ci szkodzi! Widzimy się później przy dyniowym ponczu, był genialny! -pchnął Rogacza wprost za czarną kotarę budki z pocałunkami Dementora.
          James wyobrażał sobie wnętrze trochę inaczej... Spodziewał się wszechogarniającego mroku i czarnej zjawy, tymczasem w środku wszystko było różowe, z Dementorem włącznie. Stwór cmokał w jego stronę tańcząc coś na wzór tańca brzucha. Potter ze skrzywioną miną obszedł go dookoła, zastanawiając się czy Black wiedział gdzie go wysyła...
          -Wybacz, nie wiedziałam, że ktoś jest w środku -usłyszał za swoimi plecami. Odwrócił się i zobaczył kolejnego Dementora, ten jednak był czarny i był dziewczyną, jak mniemał po głosie. Zdecydowanie taką wersję wolałby tu spotkać.
          -Marlena -odparła zdejmując maskę i wyciągając w jego stronę dłoń. W jej oczach dominowała pewność siebie.
          -James -uścisnął jej rękę.
          -Wiem, trochę o tobie głośno -uśmiechnęła się i zaczęła oglądać różowego Dementora, obchodząc go tak jak wcześniej Potter, dookoła. W końcu zatrzymała się przed Rogaczem i założyła ręce na piersi -Kontrowersyjnie.
          -Nigdy nie miałem problemów z wyrażaniem tego co myślę -odparł z lekka zahipnotyzowany jej uśmiechem i spojrzeniem.
          -Dobrze, że jestem krukonką, gdybym była w Domu Węża pewnie skorzystałabym z okazji, że jesteśmy tu sami i rozszarpałabym cię na strzępy -zagryzła wargę -W tym jednak wypadku mogę zapewnić, że nic ci nie grozi.
          -Skoro nie żywisz wobec mnie mściwych zamiarów może zgodziłabyś się na opuszczenie tego, jakże przyjemnego, przybytku i dałabyś się zaprosić na drinka?
          Marlena jeszcze raz zerknęła w stronę różowego Dementora po czym z ochotą przytaknęła Jamesowi.
          -Poczekaj -rzuciła nim Potter zdążył chwycić za kotarę -Chcesz wyjść z budki bez pocałunku z Dementorem? -spytała i nie czekając na odpowiedź przylgnęła do jego ust. Nie oponował, odwzajemnił pocałunek. W jej zapachu dominowała mięta, a usta miała miękkie i o dziwo słodkie. Po chwili odsunęła się od niego powoli i uraczyła go szerokim uśmiechem.
          -Teraz możemy iść -dodała i szybko zniknęła po drugiej stronie kotary. Potter został w środku jeszcze przez chwilę, trochę mu zajęło nim doszedł do siebie i poukładał w głowie to do czego przed chwilą doszło.
          -Idziesz? -głowa dziewczyny jeszcze raz wyłoniła się zza czarnego materiału, nie pozwolił jej dłużej czekać.
* * *
          Dzięki Marlenie na resztę wieczoru zapomniał o Lily i ich kolejnej kłótni. Na koniec, gdy Wielka Sala już się właściwie wyludniła, dał się nawet namówić na lanie wosku przez klucz od Hogwartu.
          Stanął przed kociołkiem z wodą, nad którym lewitował wielki, zdobiony klucz od zamku. Przez chwilę przyglądał mu się z ciekawością, aż w końcu chwycił świeczkę z roztopionym woskiem i przelał go przez dziurkę. Wosk zasyczał głośno przy zetknięciu z zimną wodą.
          -Co jest... -mruknął sam do siebie, gdy wyjmując figurkę okazało się, że jest zupełnie czarna, mimo iż wosk który lał był biały.
          Jakiś pies? -pomyślał przechylając głowę. Łapa jest mi pisany? -zaśmiał się sam do siebie. Miał odejść, ale coś go tchnęło by pozwolić księdze, która stała przy kociołku, przetłumaczyć jego wróżbę. Położył więc woskową figurkę na jej okładce i odsunął się gwałtownie, gdy księga nagle się otworzyła. Strony przekładały się pospiesznie, aż w końcu zatrzymały się w na rozdziale ze złymi omenami, a jedno ze słów zalśniło na czerwono Ponurak.

13 komentarzy:

  1. Hejka hejka. Rozdział przeczytałam w nocy ale nie miałam siły pisać komenatrza więc pisze go teraz.
    Rozdział jak zwykle przewspaniały.
    Snape ... fajnie że chciał pomoc Lily i w ogóle ale to jego zainteresowanie Czarna Magią nie jest niczym fajnym. Nie dziwie się że James się zdenerwował ale nie musiał go od razu bić. Teraz to na pewno ma u Lilki przewalone.
    Mortimer ma u mnie plusa za to iż buźki użycza mu mój kochany Boyd. Po za tym też jakiś podejrzany. Jak to Ślizgon. Zwłaszcza w tamtych czasach.
    Bal wspaniale ci wyszedł. Same pomysły na zabawy ekstra. Budka z buziakami najlepsza. Oho. Marlena? Spoko , niech sobie weźmie Pottera. Znajdź Lilce kogoś innego ;)
    Ponurak ... ulala. Niedobrze.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na wywiad z Malfoyem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej ;) Jak tak poczytam sobie komentarze to od razu chce mi się pisać <3
      No niestety Snape sporo pobłądził przez Czarna Magię, a James jak wiadomo zrobił wiele głupich rzeczy nim się ogarnął ;P
      Mortimer może nie wygląda, ale niezłe z niego ziółko, myślę że jeszcze nie raz pokaże swoje pazurki ;)
      Dzięki ;) Finalnie oczywiście stawiam na Jily, ale co się będzie działo po drodze, któż wie ;P
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Cześć :)
    Ech, słodki ten Severus. Zrobiłby wszystko dla Lily, chociaż podejrzewam, że w jego pragnieniu dostania się do Działu Ksiąg Zakazanych jest też nieco prywaty :) Marilyn Manson, pseudonim Igitur, jest nawet dziwniejszy niż się spodziewałam - żeby tak bezwstydnie zachęcać uczniów do łamania regulaminu?! Zgroza ;p
    Jeju, kto by pomyślał, że Avery okaże się takim pożytecznym psiapsiółkiem. Tytuly tych książek (bardzo sugestywne i pomysłowe) podobnie jak ich treść to ciekawy pomysł.
    Szkoda, że wpadły w ręce Huncwotów. Szkoda i nie szkoda. W Twoim opowiadaniu Severus wzbudza moje współczucie. Z drugiej strony, wiadomo, że takie kontakty i lektury nie doprowadzą do niczego dobrego, więc rozumiem pogardę Huncwotów. No, ale oni nigdy nie byli na pozycji słabszego, nie wiedzą jak to jest.
    Wzmianka o Jęczącej Marcie z horroru była bardzo zabawna :p Taka niej szołmenka?
    Dumbel przebrał się idealnie - lukreacja ma tak okropny smak, że śmiało mogłaby być koszmarem z horroru.
    Nie no, wymówka Syriusza dotycząca przebrania była po prostu boska :p W ogóle Twoje pomysły na halloweenowe kostiumy były świetne - James-Ślizgon, Obesus-glut, o przepraszam, flegma...
    Szkoda, że James i Lily znowu się pokłócili, ale udało Ci się sprawić, że ich kłótnia nie była głupia i irracjonalna, jak to się często zdarza w fanfickach. James zresztą szybko się pocieszył - całym sercem jestem za Jily, ale rozumiem, że poczuł się trochę odrzucony i chciał zaznać trochę radości :)
    Końcówka ŚWIETNA. Bardzo, bardzo mi się podobało, masz przebogatą wyobraźnię. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu!
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej ;)
      Severus chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu ;P I niestety udało mu się to nawet bardziej niż tego chciał ;P A Igitur pod nosem Dumbledore'a chce chyba wyszkolić zastęp młodych Śmierciożerców ;P
      Co do Averego, można by powiedzieć, że wziął Severusa pod swoje czarne skrzydła. Mortimer ceni sobie nie to, co o kimś mówią inni, jak wygląda, czy skąd pochodzi, ale przede wszystkim czyjąś inteligencję i zdolności które można by wykorzystać w służbie dla Czarnego Pana. Dlatego zainteresował się Snapem który może nie ma najlepszej opinii, ale jest mądry, zdolny i przede wszystkim podatny na zakusy Czarnej Magii.
      Cóż, huncwoci nadziali się na jedną z książek i raczej nie zdawali sobie sprawy jak bardzo czarna magia się w niej znajdowała. Finalnie po spotkaniu z nosem Snape'a trafiła ona z powrotem w jego ręce. Fakt, że James zapamiętał podtytuł wzbudził tylko wątpliwości w Lily które powoli będą się rozwijać ;) Wydaje mi się, że Severus ten pech i współczucie bardzo wykorzystuje, szczególnie w oczach Rudej. Całą swoją potęgę kryje pod taką maską, którą nie raz zdejmie, ale z pewnością nigdy nie w obecności Evans.
      James to jeszcze trochę dzieciak ;P Długa przed nim droga nim zdobędzie uznanie Lily, a co do jego uczucia, niby chce ją zdobyć, niby coś tam czuje, coś go w niej pociąga, ale po pierwsze -on chyba sam jeszcze nie wie co to prawdziwa miłość, i po drugie -nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie ona kiełkuje w jego sercu do Evans.
      Co do Marleny ;P Wzięła sprawy w swoje ręce ;P Trochę namieszała Jamesowi w głowie i jeszcze sporo namiesza, ale czuję że wyjdzie to wszystkim finalnie na dobre ;P Tu zarzucę taką ciekawostką o której jeszcze nie wspomniałam w opowiadaniu: Marlena jest w szóstej klasie ;) (huncwoci są w piątej)
      Dziękuję bardzo za przemiły komentarz! ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Kiedy Dumbledore się zorientuje, że nowy nauczyciel OPCM nie nadaje się na nauczyciela? Bo z każdym dniem to się wydaje coraz pewniejsze. Jak można namawiać uczniów do łamania regulaminu?
    Nie wiem, co mam myśleć o Severusie. Z jednej strony pomoc Lily - super. Z drugiej - to Czarna Magia. To złooooo. Tego trzeba unikać!
    Próbuję wyobrazić sobie Jamesa w stroju Ślizgona... próbuję... próbuję.... Nie idzie. Po prostu się nie udaje! To chyba zbyt dziwne ja na moją głowę (ale w pozytywnym sensie).
    Co będzie z tym ponurakiem?
    Pozdrawiam Słodka Wariatka [http://remus-lupin-i-wojny-czarodziejow.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej ;)
      Dumbledore od początku nie był za przyjęciem Igitura. Jego osoba widocznie od początku wzbudzała jego wątpliwości, kto wie co o nim usłyszał, wydaje mi się że mógł mu się nie podobać fakt, że Igitur skończył Instytut Magii Durmstrangu który preferuje trochę inne podejście do Czarnej Magiia niż Hogwart. Fakt, że Lamora który miał zostać nauczycielem OPCM zginął tak nagle i że trzeba było pospieszyć się ze znalezieniem nowego nauczyciela, że Igitur był jedynym kandydatem który się zgłosił i Dumbledore nie miał żadnych twardych powodów by tego nie zrobić, sprawił że stało się jak się stało. No i nam się Igitur rozpanoszył... Mimo wszystko jest ostrożny w tym co robi, na lekcjach mówi dużo o zaklęciach czarnomagicznych, ale nigdy w kwestii 'jak je rzucić', ale 'jak rozpoznać, że ktoś chce nas nimi zaatakować', nie pozwolił uczniom na korzystanie z Zakazanego Działu i owszem, z jednej strony nie chciał by rozniosło się, że pasie dzieci zakazaną lekturą, z drugiej strony chciał by uczniowie nie tyle co złamali regulamin, ale poznali co w Zakazanym Dziale się kryje, sami, naocznie, a nie tylko z okładek jednej książki którą poda im bibliotekarka. Jestem pewna, że chciał sprawdzić kto się w ogóle do tego odważy, kto 'nadaje się' do Czarnej Magii. Wydaje mi się też, że otwarta podpowiedź jaką udzielił Severusowi była kierowana tylko do ograniczonej grupy osób, Lily mogła usłyszeć ją od samego Snape, mogła też wywnioskować ją poprzez sam fakt, że Igitur odmawiał udzielania pozwoleń i fakt, że po zajęciach z nim czuła do niego niechęć, bo wiemy że sama o pozwolenie nie prosiła profesora. Tak więc póki Igiturowi nie podwinie się noga, Dumbledore nie będzie miał podstaw by go wydalić. Podszywany Moody też zrobił wiele złego, a jego zajęcia były równie kontrowersyjne, nim prawda co do jego intencji wyszła na jaw.
      Cały Severus, cóż tu więcej dodać ;P
      Hah, może Prorok Niecodzienny pomoże ci w tych wyobrażeniach? ;P Zobaczymy co tam zgotuje redakcja ;P
      Co do ponuraka, pewnie nic dobrego, zobaczysz wkrótce ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Prorok Niecodzienny? Szykujesz już kolejny numer?
      Nie mogę się już go doczekać.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Owszem, powoli się wykluwa ;P

      Usuń
    4. Hej. Nie wiem, czy to tu, albo czy to nie tu, niemniej zapraszam na nowy rozdział na remus-lupin-i-wojny-czarodziejow.blogspot.com
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Hej, kochana.
    Przepraszam za spóźnienie, ale w końcu jestem.
    Rozdział jak zwykle mi się podobał.
    Snape mnie strasznie irytował. Dobrze, że James przywalił mu w twarz tą książką, ma przynajmniej za swoje. Rozumiem, że chciał pomóc Lily i to bardzo miłe z jego strony, ale jednocześnie zniechęcał ją do Pottera, przez co go nie lubię :D
    Evans powinna przejrzeć na oczy i zauważyć wreszcie, który z nich jest ZDECYDOWANIE lepszy.
    Pomyśl balu na Halloween bardzo ciekawy. Ogólnie rozbawił mnie kostium Jamesa. Ten to ma pomysły, nie wpadłabym na to :)
    Szkoda, że ostatecznie pokłócili się z Lily, ale pewnie jeszcze przyjdą dla nich dobre dni.
    I ten pocałunek z Marleną w budce... Nie wiem, co o tym myśleć. Na razie za nią nie przepadam, bo wydaje mi się pusta i trochę zbyt pewna siebie, ale może to się zmieni. Jest w Ravenclawie, więc powinna być w takim razie mądra. Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się jej relacja z Potterem. I czy Lily będzie choć odrobinę zazdrosna.
    Czekam na następny rozdział, życzę weny i pozdrawiam gorąco.
    Całusy,
    Optimist

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapomniałam o tym ponuraku Jamesa. Czy coś mu grozi, czy to po prostu przypadkowa wróżba (choć to mało prawdopodobne)?
      Jestem jeszcze bardziej zaciekawiona, więc liczę, że szybko dodasz kolejny rozdział :)

      Usuń
    2. Hej ;) Nie była to przypadkowa wróżba, to samo mogę powiedzieć właściwie o wszystkich które pojawiły się w Proroku Niecodziennym ;P Jeżeli chodzi o Jamesa- jej skutki zobaczymy w najbliższych rozdziałach ;P
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Marlena uh..... ;/ chociaż Lily jest bardzo niesprawiedliwa

    OdpowiedzUsuń